Lada chwila możemy się spodziewać wiosennego powrotu czajek na nasze tereny. Według ludowego przysłowia – „Na świętego Kazimierza wylata czajka spod pierza”. Kazimierz - przypominamy - świętuje 4 marca.
Te charakterystyczne ptaki są jednymi z pierwszych, które po zimowej przerwie powracają na nasze tereny. Wszystkim chyba znany jest wizerunek tych czarno–białych ptaków z długim, wyrastającym z tyłu głowy czubem z piór. Czajki jednak nie do końca są czarno–białe. Jeśli się dobrze przyjrzeć, wierzch ciała tych ptaków wyraźnie mieni się w słońcu zielonkawym połyskiem, natomiast ich skrzydła odbijają się purpurowym blaskiem. Samice są bardzo podobne do samców – mają jednak nieco krótszy czubek i więcej zielonego nalotu na skrzydłach.
Przeloty czajek rozpoczynają się już w drugiej dekadzie lutego, a ich szczyt przypada na drugą połowę marca. Na Mazurach zwykle już na początku miesiąca można zobaczyć pierwsze, przybyłe osobniki.
Bardzo często o tej porze roku na łąkach i polach zalega jeszcze spora warstwa śniegu i ptaki przez jakiś czas muszą zmagać się z zimową rzeczywistością. Co roku z utęsknieniem czekam na czajki, gdyż obserwacje tych ptaków dostarczają naprawdę wielu wrażeń. Za każdym razem spotkania te są inne i nieprzewidywalne.
Szczególnie widowiskowe są toki czajek, które przypadają z reguły na połowę marca. Areną tych przedstawień są rozległe, podmokłe łąki, pastwiska, a także pola, z licznymi kałużami i oczkami wodnymi, powstałymi ze stopniałego śniegu.
Samica wówczas wybiera dogodne miejsce, przy brzegu wody, skąd ma dogodny, niczym nie zasłonięty widok. Przestrzeń powietrzna w takich chwilach należy do samca, który przed swoja wybranką za każdym razem chce zaprezentować jedyny i niepowtarzalny program popisów. Akrobacje, jakie wykonuje w czasie lotów tokowych samiec czajki, bardzo przypominają występy zawodowych pilotów na pokazach i piknikach lotniczych. Myślę, że niejeden brawurowy układ naszych odważnych pilotów był inspirowany podniebnym szaleństwem podnieconych czajek. Samce wzbijają się w powietrze, po czym gwałtownie opadają, przekręcają się na plecy, robią pętle, beczki i inne widowiskowe figury.
Nie może być lipy! Każdy taki występ podlega surowej ocenie fachowego, jednoosobowego jury w postaci samicy szukającej najsprawniejszego lotnika. Po udanym pokazie dalsze zaloty kontynuowane są już na ziemi, gdzie ptaki kłaniają się wzajemnie, ganiają się i rozpościerają skrzydła.
Na zupełnie inne wrażenia trzeba się przygotować podczas spotkania z czajkami pod koniec kwietnia lub w maju. W tym okresie zwykle rodzina czajek jest już w posiadaniu gniazda, w którym znajduje się ich najcenniejszy skarb – od 3 do 5 jaj. Gniazdo usytuowane jest na ziemi, na otwartej przestrzeni łąk i pastwisk.
Tak naprawdę jest to niewielki dołek, skąpo wyścielony źdźbłami traw. Żadnego maskowania, żadnej ochrony, żadnego specjalnego zabezpieczenia. Wydawałoby się, że w obliczu obecności w środowisku czajek wielu drapieżników, bezustannie patrolujących teren w poszukiwaniu łupu, tak łatwo dostępne gniazdo nie daje żadnych możliwości na sukces lęgowy tych ptaków. Tymczasem czajki mają swój patent na ochronę jaj, a później piskląt, na który składa się: własna odwaga, bojowość, agresja i determinacja.
Niejednokrotnie miałem okazje osobiście się przekonać o wyjątkowej zadziorności i nieustępliwości tych ptaków, gdy nieświadomie w okresie lęgowym wtargnąłem na teren w pobliżu ich gniazda. Wprawdzie jeszcze nigdy nie oberwałem po głowie od zdeterminowanych rodziców, ale gdybym się zbliżył jeszcze kilka kroków to kto wie…
A muszę przyznać, że samo pozorowanie ataków tych niemałych w końcu ptaków (wielkości gołębia), przelatujących tuż nad głową - z niesłychanie donośnym, wręcz ogłuszającym, rozpaczliwym wrzaskiem - robi wrażenie. Naładowane energią czajki potrafią przegonić krążącego w pobliżu ich gniazda dużo większego myszołowa i jeszcze dobrze dać mu w skórę.
Póki co jeszcze mamy scenerię zimową i czekamy na pierwsze czajki. Jednak na zakończenie wypadało by przekazać jakąś pozytywną informację zarówno dla czytelników, jak i czajek. A więc 12 marca będą imieniny Grzegorza, a wiadomo, że na świętego Grzegorza idzie zima do morza. I tego się trzymajmy…
Krzysztof Pawlukojć
Krzysztof Pawlukojć
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
rencista #252147 | 83.28.*.* 8 kwi 2011 18:58
tak ,też widziałem czajki w Bartągu
! odpowiedz na ten komentarz
Beata #234029 | 77.253.*.* 18 mar 2011 19:19
A w Gminie Srokowo czajki pojawiły się 12 marca
! odpowiedz na ten komentarz