Łabędzie czarnodziobe nie występują w Polsce, jednak w okresie od listopada do połowy grudnia w czasie swojej wędrówki przelatują nad naszym terytorium.
Ojczyzną tych ptaków są północne obszary euroazjatyckiej tundry. Jednak w czasie zimy na tamtych terenach warunki pogodowe staja się zbyt ekstremalne i ptaki wolą się przenieść na bardziej przyjazne rejony wybrzeża morza Północnego lub Śródziemnego.
Czasami zdarza się, że łabędzie czarnodziobe zimują na terenie Polski, ale jeśli już się zdecydują, to wybierają zwykle wody Zatoki Gdańskiej. Mazurskie jeziora są więc dla nich jedynie przystankiem przed dalszą wyprawą.
Moje przypadkowe spotkanie z tymi ptakami miało miejsce na jeziorze Bocznym, w pobliżu miejscowości Bogaczewo. Co ciekawe, pływające przy brzegu „nietypowe łabędzie” zauważyłem jadąc samochodem.
Przede wszystkim były to ptaki nieco mniejsze do popularnych łabędzi niemych; jednak główną cechą rozpoznawczą był kolor dzioba i sylwetka. Znany wszystkim łabędź niemy pływa zwykle z esowato wygiętą szyją i z daleka odznacza się swoim pomarańczowym dziobem z czarną naroślą dochodzącą do oka.
Te łabędzie pływały wyprostowane a ich czarne dzioby z dużą żółtą plama z daleka rzucały się w oczy. W Polsce występuje ( w niewielkich ilościach) jeszcze jeden gatunek łabędzi – krzykliwy. Ten jest z kolei bardzo podobny do czarnodziobych, jednak jego dziób jest niemal cały żółty, a czarna jest tylko sama końcówka.
Obserwowane przeze mnie ptaki to była cała łabędzia rodzina. Dwoje dorosłych rodziców i dwójka malców, które różniły się od swoich opiekunów szarobrązowym upierzeniem i różowymi dziobami. Cała rodzinka dryfowała spokojnie przy brzegu.
Była pora obiadowa, więc i łabędzie co pewien czas zanurzały swoje długie szyje w wodzie skubiąc i przegryzając podwodną zieleninę. Mój widok nie wywołał u nich panicznego strachu, ale też nie uszedł ich uwadze. Ptaki rozpoczęły między sobą jakąś konwersacje, co przypominało swoistą rodzinną naradę, jak się zachować w obliczu nietaktownie podglądającego ich intruza.
Odgłosy łabędzi czarnodziobych są dosyć oryginalne i zabawne, przypominają dźwięki wydobywane z zabawkowych trąbek dla dzieci. Ptaki oplotkowały mnie, „otrąbiły” i najwidoczniej postanowiły nie zawracać sobie mną zbytnio głowy, zachowując jednak rozsądny dystans.
Gdy ja po kilka kroków zbliżałem się do brzegu, ptaki dyskretnie machały mi kuperkami i oddalały się utrzymując cały czas tą samą odległość. Przebywające u nas czasowo ptaki z dalekiej północy są z reguły znacznie mniej płochliwe niż te które żyją i wychowują się na naszych terenach.
Być może pochodzące z dzikich ostępów północnej tundry łabędzie czarnodziobe jeszcze w swoim życiu nie miały okazji spotkać człowieka. Dla nich byłem zapewne tylko kolejnym przypadkowo spotkanym …łosiem, a w najlepszym przypadku…reniferem.
Krzysztof Pawlukojć
>>> Zobacz: Bocian mazurski
>>> Zobacz: Jesienny ptaszek nad Czosem
>>> Zobacz: Mazurskie sarenki
Czasami zdarza się, że łabędzie czarnodziobe zimują na terenie Polski, ale jeśli już się zdecydują, to wybierają zwykle wody Zatoki Gdańskiej. Mazurskie jeziora są więc dla nich jedynie przystankiem przed dalszą wyprawą.
Moje przypadkowe spotkanie z tymi ptakami miało miejsce na jeziorze Bocznym, w pobliżu miejscowości Bogaczewo. Co ciekawe, pływające przy brzegu „nietypowe łabędzie” zauważyłem jadąc samochodem.
Przede wszystkim były to ptaki nieco mniejsze do popularnych łabędzi niemych; jednak główną cechą rozpoznawczą był kolor dzioba i sylwetka. Znany wszystkim łabędź niemy pływa zwykle z esowato wygiętą szyją i z daleka odznacza się swoim pomarańczowym dziobem z czarną naroślą dochodzącą do oka.
Te łabędzie pływały wyprostowane a ich czarne dzioby z dużą żółtą plama z daleka rzucały się w oczy. W Polsce występuje ( w niewielkich ilościach) jeszcze jeden gatunek łabędzi – krzykliwy. Ten jest z kolei bardzo podobny do czarnodziobych, jednak jego dziób jest niemal cały żółty, a czarna jest tylko sama końcówka.
Obserwowane przeze mnie ptaki to była cała łabędzia rodzina. Dwoje dorosłych rodziców i dwójka malców, które różniły się od swoich opiekunów szarobrązowym upierzeniem i różowymi dziobami. Cała rodzinka dryfowała spokojnie przy brzegu.
Była pora obiadowa, więc i łabędzie co pewien czas zanurzały swoje długie szyje w wodzie skubiąc i przegryzając podwodną zieleninę. Mój widok nie wywołał u nich panicznego strachu, ale też nie uszedł ich uwadze. Ptaki rozpoczęły między sobą jakąś konwersacje, co przypominało swoistą rodzinną naradę, jak się zachować w obliczu nietaktownie podglądającego ich intruza.
Odgłosy łabędzi czarnodziobych są dosyć oryginalne i zabawne, przypominają dźwięki wydobywane z zabawkowych trąbek dla dzieci. Ptaki oplotkowały mnie, „otrąbiły” i najwidoczniej postanowiły nie zawracać sobie mną zbytnio głowy, zachowując jednak rozsądny dystans.
Gdy ja po kilka kroków zbliżałem się do brzegu, ptaki dyskretnie machały mi kuperkami i oddalały się utrzymując cały czas tą samą odległość. Przebywające u nas czasowo ptaki z dalekiej północy są z reguły znacznie mniej płochliwe niż te które żyją i wychowują się na naszych terenach.
Być może pochodzące z dzikich ostępów północnej tundry łabędzie czarnodziobe jeszcze w swoim życiu nie miały okazji spotkać człowieka. Dla nich byłem zapewne tylko kolejnym przypadkowo spotkanym …łosiem, a w najlepszym przypadku…reniferem.
Krzysztof Pawlukojć
>>> Zobacz: Bocian mazurski
>>> Zobacz: Jesienny ptaszek nad Czosem
>>> Zobacz: Mazurskie sarenki