Na cmentarzu w Dobrym Lasku stoi głaz. Ustawili go tam mieszkańcy, upamiętniając tych wszystkich, którzy polegli lub zaginęli podczas wojen i ich grobów nie można odnaleźć. Można tu wpisywać ich nazwiska. O niektórych nawet tak nikt nie dba.
Ziemia ta i jej władcy byli łaskawi i tolerancyjni wobec obcych. Wnosili oni tutaj swoją historię, kulturę, obyczaje, język, pracowitość.
Bracia Polscy
Dwieście lat temu rozwiązano ostatnią ariańską gminę na Mazurach. Groby arian porosła trawa, zasypał piach. Nie wiadomo, gdzie szukać mogiły jednego z ich przywódców, Zbigniewa Morsztyna. Niektórzy wskazują miejsce za Rudówką, gdzie w stare drzewo wrzyna się metalowy krzyż.
Arianie, zwani też Braćmi Polskimi, wywodzili się z kalwinizmu. Głównym ośrodkiem ich działalności był Raków, gdzie założyli szkołę i drukarnię. Wydrukowano tu między innymi satyry i poezje Wacława Potockiego, autora „Wojny Chocimskiej”. Poezja arian, obok ich traktatów teologiczno-filozoficznych, przeszła do historii polskiej literatury.
Dwieście lat temu rozwiązano ostatnią ariańską gminę na Mazurach. Groby arian porosła trawa, zasypał piach. Nie wiadomo, gdzie szukać mogiły jednego z ich przywódców, Zbigniewa Morsztyna. Niektórzy wskazują miejsce za Rudówką, gdzie w stare drzewo wrzyna się metalowy krzyż.
Arianie, zwani też Braćmi Polskimi, wywodzili się z kalwinizmu. Głównym ośrodkiem ich działalności był Raków, gdzie założyli szkołę i drukarnię. Wydrukowano tu między innymi satyry i poezje Wacława Potockiego, autora „Wojny Chocimskiej”. Poezja arian, obok ich traktatów teologiczno-filozoficznych, przeszła do historii polskiej literatury.
Arian zmuszono do banicji w 1658 roku, po wojnie polsko-szwedzkiej, pod zarzutem sprzyjania najeźdźcy. Osiedli w Prusach Książęcych, gdzie powitano ich z otwartymi rękami, wierząc, że przywrócą do życia tereny spustoszone przez najazdy tatarskie. Rudówkę koło Rynu kupił Zbigniew Morsztyn, autor znanych w Polsce zbiorów wierszy, jak „Pieśń o ucisku” czy też „Muza domowa” oraz barokowych utworów religijnych.
Morsztyn dobrze tu gospodarował. Postawił młyn, otworzył szkołę.
— Wiemy, że mieszkał tu Morsztyn, mamy nawet książkę, gdzie opisano jego działalność i twórczość literacką — mówią mieszkańcy Rudówki. Gdzie stał jego dom, gdzie znajduje się grób poety, nie wiadomo.
Życiem Morsztyna interesuje się... Dariusz Morsztyn, który zamieszkał w gminie Orzysz, organizuje zawody psich zaprzęgów, interesuje się życiem Indian i Eskimosów. Chciałby stworzyć ariańskie muzeum.
— Czy Zbigniew Morsztyn to mój przodek? — zastanawia się. — Nie wykluczone. Mam krewnych na ziemiach, gdzie on się urodził.
Mieszkańcy Rudówki pokazują turystom miejsce, gdzie stał podobno dworek Zbigniewa Morsztyna. Leży w tym miejscu kupa gruzów.
— Wiemy, że mieszkał tu Morsztyn, mamy nawet książkę, gdzie opisano jego działalność i twórczość literacką — mówią mieszkańcy Rudówki. Gdzie stał jego dom, gdzie znajduje się grób poety, nie wiadomo.
Życiem Morsztyna interesuje się... Dariusz Morsztyn, który zamieszkał w gminie Orzysz, organizuje zawody psich zaprzęgów, interesuje się życiem Indian i Eskimosów. Chciałby stworzyć ariańskie muzeum.
— Czy Zbigniew Morsztyn to mój przodek? — zastanawia się. — Nie wykluczone. Mam krewnych na ziemiach, gdzie on się urodził.
Mieszkańcy Rudówki pokazują turystom miejsce, gdzie stał podobno dworek Zbigniewa Morsztyna. Leży w tym miejscu kupa gruzów.
Drewniane krzyże
Starowiercom pozwalano się osiedlać na Mazurach z tych samych powodów, jak w przypadku arian. Ich działalność osadnicza miała przywrócić do życia te tereny, zniszczone licznymi wojnami.
Starowiercom pozwalano się osiedlać na Mazurach z tych samych powodów, jak w przypadku arian. Ich działalność osadnicza miała przywrócić do życia te tereny, zniszczone licznymi wojnami.
Nieliczni starowiercy, którzy zamieszkują dzisiaj Wojnowo czy też Uktę, to potomkowie staroobrzędowców, którzy byli zmuszeni opuścić Rosję po reformach religijnych patriarchy Nikona, na które nie chcieli się zgodzić.
Pierwszy paszport osiedleńczy otrzymał w 1827 roku Onufry Jakowlew. W trzy lata później osiadło na Mazurach 226 staroobrzędowców. Zakupili grunty nad rzeką Krutynią, w pobliżu jeziora Duś. Założyli takie wsie jak Gałkowo, Ukta, Mościszki, Zameczek, Iwanowo, Onufryjewo. Zajmowali się gospodarką leśną, rybołóstwem, budową dróg.
Kiedy w okresie międzywojennym odwiedził ich polski reportażysta Melchior Wańkowicz, zastał w Wojnowie klasztor staroobrzędowców oraz kościół, prawosławną cerkiew. W sąsiedztwie leżały ich cmentarze.
Kiedy w okresie międzywojennym odwiedził ich polski reportażysta Melchior Wańkowicz, zastał w Wojnowie klasztor staroobrzędowców oraz kościół, prawosławną cerkiew. W sąsiedztwie leżały ich cmentarze.
Jeszcze w latach 70. ubiegłego stulecia stawiano na grobach staroobrzędowców drewniane krzyże. Jeżeli upadły ze starości, nie wolno ich było podnieść. Potem zaczęto je zastępować żelaznymi.
Wiemy wiele o wyposażeniu grobów zmarłych. Kiedyś ciało zawijano w worek, zwany sawanem. Na palcach jednej ręki zawieszano łastoczkę — różaniec. Współcześni staroobrzędowcy odchodzą od tych tradycji.
Wiemy wiele o wyposażeniu grobów zmarłych. Kiedyś ciało zawijano w worek, zwany sawanem. Na palcach jednej ręki zawieszano łastoczkę — różaniec. Współcześni staroobrzędowcy odchodzą od tych tradycji.
— Moich krewnych już nie znalazłam — mówi Nadzieja Łukasz, starowierka, której korzenie wywodzą się z Kadzidłowa (matka wyemigrowała po 1946 roku). — Chociaż nie powiem, tutejsze cmentarze są ładnie utrzymane. Dotyczy to również wojnowskich mniszek. Tylko z niektórych grobów źli ludzie pokradli na pamiątkę metalowe ikonki.
Nad Inulcem
Zdzisław Grunwald, rzeźbiarz z Zełwąg, kupił za wsią chałupę po mormonach, od ostatniego ich pastora. Dom liczy 200 lat.
Chrześcijańska wspólnota mormonów została założona w USA w 1830 roku przez J. Smitha, autora świętej księgi mormonów. Najwięcej mormonów żyje w stanie Utah, w stolicy Salt Lake City. W Polsce mormoni mieszkają w pięciu gminach. Na początku lat 70. jedną z tych gmin były jeszcze Zełwągi koło Mikołajek. Potem ją zlikwidowano.
Zdzisław Grunwald, rzeźbiarz z Zełwąg, kupił za wsią chałupę po mormonach, od ostatniego ich pastora. Dom liczy 200 lat.
Chrześcijańska wspólnota mormonów została założona w USA w 1830 roku przez J. Smitha, autora świętej księgi mormonów. Najwięcej mormonów żyje w stanie Utah, w stolicy Salt Lake City. W Polsce mormoni mieszkają w pięciu gminach. Na początku lat 70. jedną z tych gmin były jeszcze Zełwągi koło Mikołajek. Potem ją zlikwidowano.
— Uczyłem się z dziećmi mormonów — mówi Grunwald, absolwent szkoły Kenara w Zakopanem. — Jakie one były? Wyróżniały się pracowitością. Ich rodzice nie pili, nie palili. W domach panowały surowe obyczaje.
Grunwald założył w domu minimuzeum, w którym zgromadził kilkanaście eksponatów, pamiątki po mormonach. Przyjeżdżają oni od czasu do czasu, przeważnie z Niemiec, dokąd wyjechali przed laty z Zełwąg. W jeziorze Inulec odbywa się wówczas mormoński chrzest, przez zanurzenie. Zgodnie z tradycją poddawane są mu osoby dorosłe. Jak głosi miejscowa legenda, w jeziorze mogą spoczywać zaginione złote tablice mormonów.
Mormoński cmentarz leży za wsią, niedaleko szosy z Olsztyna do Mikołajek. Groby są zadbane, chociaż na niektórych tabliczkach czas zatarł imiona i nazwiska. Jeden z grobów znajduje się przy kościele we wsi. Spoczywa tam mieszkaniec Zełwąg, wyznania mormońskiego, który został zastrzelony w styczniu 1945 roku przez wkraczający do wsi oddział czerwonoarmistów. Takich grobów jest w tych okolicach wiele.
Cmentarz w lesie
W Puszczy Piskiej, nad Jeziorem Nidzkim, leży Sowiróg. A raczej to, co po nim pozostało: wystające z bagien resztki fundamentów.
W Puszczy Piskiej, nad Jeziorem Nidzkim, leży Sowiróg. A raczej to, co po nim pozostało: wystające z bagien resztki fundamentów.
Saga autorstwa niemieckiego pisarza Ernsta Wiecherta „Dzieci Jerominów” rozgrywa się na Mazurach. Ludzie mieszkający w Sowirogu kochają wolność i las, są dobrymi chrześcijanami. Kiedy i tu w styczniu 1945 roku wkroczyli Rosjanie, zaciekawieni wyglądem przybyszów mieszkańcy wyszli im naprzeciw. Wtedy padły strzały.
Głęboko w lesie obok Sowirogu leży cmentarz. Z zatartych tablic dają się odczytać tylko niektóre nazwiska mieszkańców tej wsi. Inne tablice, potłuczone, nowi przybysze na tych ziemiach, podobnie jak cegły, przeznaczyli na cele budowlane. Będąc w Wiartlu, widziałem taką tablicę.
Czas zaciera ślady, czasem czynią to ludzie. W Dobrym Lasku stoi głaz, na którym można umieszczać nazwiska tych, których grobów nie można odnaleźć. Może więcej tych głazów, śladów ludzkiej pamięci...
Władysław katarzyński
w.katarzynski@gazetaolsztynska.pl
Władysław katarzyński
w.katarzynski@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez